Małe podstępne skurwysynki

Dość szybko zorientowaliśmy się, że tutejsze komary są dużo lepiej przystosowane do walki z człowiekiem niż te z Polski. Te tutaj są mniejsze i cichsze, ale po tym jak uwalą są równie jeśli nie bardziej swędzące. Nie może być przecież cudownie pod każdym względem. Już pierwszego dnia wieczorem przeciwnik dał nam do zrozumienia, że jesteśmy zupełnie nieprzygotowani.

Tutejsze komary „stealth” aktywują się zdecydowanie wcześniej i nawet w stosunkowo słonecznym obszarze. Z trudem można wychwycić ich jęczenie, a jak uwalą to odechciewa się zachwycać przyrodą i kontemplować widok czegokolwiek. Do tego te mendy latają dość szybko i trudniej je ubić ręką.

Zbrojenia

Przy okazji wizyty w sklepie, jednym z podstawowych kierunków jaki obraliśmy to sekcja do walki zbrojnej z komarami/owadami. Po rozmiarze tej sekcji i pojemności puszek widać, że lokalsi powagę tematu doceniają.

Kupiliśmy chyba z trzy elementy uzbrojenia, w tym wielką puszkę z RAIDem. Mimo pryskania się tym świństwem, komary i tak kąsały więc może to kwestia doboru uzbrojenia, intensywności pryskania albo jeszcze czegoś innego. Jestem w trakcie doszkalania się w tym temacie.

Właśnie podczas pisania tego tekstu uwaliły mnie dwa. Jak uda mi się znaleźć skuteczne antidotum na te mendy to z pewnością się podzielę.